patrząc na swoje odbicie w lustrze, nie mogę oprzeć się skojarzeniu, że wyglądam jak teksański żołnierz na swoim ranczu podczas przepustki. "militarne" (słowo-wytrych na wszystko w kolorze khaki czy innej oliwki oraz moro) spodnie sprzed hohohoho-sezonów, leżące zapomniane w szafie jeszcze w mieszkaniu mojej mamy, a teraz przeżywające "drugą młodość", połączyłam z jeansową koszulą, która niezmiennie od lat dziecięcych kojarzy mi się z kowbojem (mam gdzieś zresztą swoje zdjęcie z przedszkola, kiedy na karnawał byłam przebrana za kowboja. co było podstawą przebrania? oczywiście jeansowa, przyduża na małą i wątłą Basię, koszula).
jakkolwiek by nie było, ta koszula jest teraz jednym z moich ciuchowych faworytów. to samo mogę powiedzieć o czarnym shopperze, który Hiroł pieszczotliwie porównał do pojemnika na trawę przy kosiarce. tylko jedno mam zastrzeżenie - twarda skóra, z której jest wykonany oraz (zwłaszcza) brak zamka czy jakiegokolwiek innego zapięcia sprawia, że na zimę muszę rozejrzeć się za czymś innym, równie uniwersalnym.
z racji tego, że nie zawsze mam czas i ochotę wychodzić z Hirołem w plenery, a i pogoda coraz mniej będzie sprzyjać, zdjęcia są z rąsi :) może w takiej formie będą się pojawiać częściej?
P.S. po raz pierwszy na blogu pojawiają się szpilki! tu następuje miejsce na oklaski Pań i Panów :)
koszula jeansowa - H&M / spodnie - CROPP / botki - H&M / torba - ZARA / okulary - COYOCO / bransoletka - HOUSE
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz! :)
Thank you for comments! :)
Ostrzegam, że komentarze zawierające nieakceptowalną dawkę wulgaryzmów nie będą publikowane na blogu.
Warning: comments which contains too much vulgarity will not be published.