zgodnie z obietnicą, którą złożyłam (przede wszystkim sobie). zdjęcia z niedzieli, która upłynęła pod znakiem Juliusza Gracjusza i mydełka Fa. zrobione przez "przyjaciela rodziny", Maxa, który zdecydowanie ZBYT rzadko pojawia się we Wrocławiu.
minimalizm w najczystszej, a może (dla niektórych) w tej najbardziej chorobliwej postaci. zero biżuterii - musiały wystarczyć złote sprzączki przy torbie. najprostsze czarne szpilki. jeansy w najjaśniejszym odcieniu, jaki znajdziecie w mojej szafie. zawsze byłam fanką rzeczy uniwersalnych, ale w posiadanie najzwyklejszego czarnego swetra weszłam karygodnie niedawno. połączenie swetra i jeansu przełamane bielą t-shirtu pod spodem.
na pierwszy rzut oka to żadna stylizacja. niechlujna, nieprzemyślana, "szybka" - bo przecież żadna sztuka ubrać ciuchy, które pasują do wszystkiego (dosłownie). dla mnie jednak to połączenie nie jest tak oczywiste. ludzie mówią, że chcą się wyróżniać. a jak zostać wyróżnionym w tłumie tych wyróżniających się?
zdjęcia: Mirosław Max Jantoń all rights reserved
Drugie od dołu trochę Cię powiększyło :=P
OdpowiedzUsuńoj tam oj tam ;p
Usuń